26 grudnia 2012

po świętach / bezcukrowy makowiec bez spodu

Kochane!
Mam nadzieję, że Święta minęły Wam w cudownej, rodzinnej i beztroskiej atmosferze!
Że Gwiazdor był kochany, jedzenie przepyszne, a humory dopisywały ;D


Z racji, że Święta, postanowiłam wrzucić swoje zdjęcie..
Oczywiście jedyne ujęcia na których jestem to te z sytuacji w których coś przyrządzam, podaję albo jem, więc wybór nie jest zbyt szczególny ;P oczywiście oświetlenie nie takie, ale w tym świątecznym pośpiechu to i tak nie miało znaczenia.
tam tada daaaam :D


No, najgorsza część tego postu za mną, teraz przyszedł czas na przyjemności ;P


bezcukrowy makowiec bez spodu
(duża blacha)

*mokre*
- 3 jajka "0"
- 150 g opakowanie serka wiejskiego lekkiego (w składzie tylko twaróg, śmietanka i sól, bez stabilizatorów i zagęszczaczy!!)
- 4 duże jabłka (starte na grubych oczkach)
- po szczypcie: soli, cynamonu, kardamonu, białego pieprzu, imbiru
- skórka z całej cytryny, skórka z 1/2 pomarańczy
- sok z 1/2 cytryny, chlust octu jabłkowego
- 0,5 szklanki ksylitolu (cukier brzozowy)
- 1 płaska łyżeczka stewii (takiej skoncentrowanej, biały proszek 95 % glikozydów stewiolowych)
- 2-3 łyżki syropu z agawy


*suche*

- zmielone na mąkę ziarna (1/2 szklanki kaszy gryczanej niepalonej + 1/2 szklanki brązowego ryżu + 200 g maku)
- 1 szklanka otrębów pszennych
- 0,5 szklanki otrębów owsianych
- 3 kopiaste łyżki inuliny 
- garść suszonej żurawiny
- 2 duuuże garści migdałów (rozdrobnionych na drobne kawałeczki w moździerzu - można posiekać, można zmielić na pył w blenderze, jak chcecie)
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej

Najpierw wymieszałam mokre składniki, bardzo dokładnie.
Potem wmieszałam suche.
Piekłam ok. 40 min w temperaturze 180 stopni z termoobiegiem.

Gdy ciasto się upiekło a następnie wystygło, przystroiłam 'cukrem pudrem' który zrobiłam ze zmielonego ksylitolu.
Moje ciasto numer 1!


Moje świąteczne odżywianie głównie opierało się na kutii z orkiszem (roboty mojej mamy) i na tym cieście :D
Po 3 dniach takiej monodiety nie mogę patrzeć już na mak hehe ;D
Aleale pewnie i tak jutro zjem kawałeczek tego ciasta (zostały z 3) :P

A jak tam Wasze Święta?
Jak jedzenie?
Jak ćwiczenia? :D

Ja nie miałam od nich absolutnie przerwy, bo już się uzależniłam, nie umiem usiedzieć na dupie hehe ;D
W Wigilię cisnęłam rano Turbo spalanie Ewki Chodakowskiej, a późnym wieczorem, po obżarstwie, Skalpela. Dzięki temu nie czułam się w ogóle ciężko następnego dnia, wstałam głodna.
Wczoraj zaliczyłam killera, a dzisiaj godzinkę ćwiczeń z Jillian Michaels.
To jest super sposób na to obżarstwo, żeby się nie czuć ciężko, polecam! Nawet udało mi się zmobilizować Ciocię do ćwiczeń hehe ;D

Piszcie jak u Was mordki! Buziak :*

13 grudnia 2012

pierniczki / moja własna przyprawa korzenna

Zapach pieczonych pierniczków jest jednym z najpiękniejszych jakie znam!

W zeszłym roku też je piekłam, umieszczałam zresztą tu przepis.
W tym roku wersja trochę bardziej pokombinowana i zdrowsza. Czy smaczniejsza, nie wiem, pamiętam że tymi zeszłorocznymi się zajadałam, oj były pyszne tak bardzo, że przytyłam wtedy jakieś 10 kg haha - ale spoko, zrzuciłam je z nadwyżką :P :D

Może najpierw napiszę Wam jak zrobiłam moją przyprawę do piernika.
Starałam się mniej więcej wszystko pomierzyć, jednak w przypadku komponowania takich mieszanek zdaję się na intuicję, więc nic nie jest wymierzone dokładnie :P

Wychodzi jej więcej niż potrzeba do upieczenia pierniczków, super się sprawdza w owsiance, kawie, czaju etc etc..

moja przyprawa korzenna 

- 4 Łyżki (stołowe) cynamonu
- 1 łyżeczka (mała) białego pieprzu
- 1 łyżeczka gałki muszkatołowej
- 3 łyżeczki imbiru
- 1 łyżeczka mielonych goździków
- 2 łyżeczki karobu (można pominąć, jednak daje on fajny, karmelowy posmak :)
- 1 łyżeczka ziela angielskiego
- 2 łyżeczki kardamonu    

Jak widzicie, mnóstwo cynamonu (kocham go), no i nie ma anyżku, bo za nim nie przepadam :P


Gdy zrobiłam przyprawę, wykombinowałam ciasto na pierniczki.
Znowu, intuicyjnie.
Duży sukces!

pierniczki 
(przepis na ok 350-400 maleństw na jeden kęs)

*składniki do zagotowania w rondelku*
- 3 łyżki jogurtu naturalnego (można zastąpić mlekiem roślinnym, jogurtem roślinnym, wodą)
- 3 łyżki oleju kokosowego nierafinowanego zimnotłoczonego
- 1 łyżka masła (można zastąpić olejem kokosowym)
- 1,5 łyżeczki stewii (skoncentrowanego białego proszku o zawartości 95 % glikozydów stewiolowych) (można zastąpić miodem, melasą, syropem z agawy, ewentualnie cukrem trzcinowym - ok 1 szklanką, w przypadku miodu/melas trzeba dodać więcej mąki lub mniej innych płynów:)
- 2 kopiaste łyżki miodu spadziowego (można zastąpić melasą, cukrem, sztucznym miodem)
- 1 kopiasta łyżka ksylitolu
- duuuuża szczypta soli
- 3/4 szklanki wody
- 2 łyżki kawy zbożowej (ja dałam Inkę, ale można użyć dowolnej kawy zbożowej lub pominąć)
- 4 kopiaste łychy mojej przyprawy do piernika

*składniki do dodania po przestudzeniu zagotowanej masy*
- 2 jajka (można zastąpić 'lnianym jajem' czyli w tym przypadku to będą 2 łyżki zmielonego siemienia lnianego namoczone w 6-8 łyżkach gorącej wody, podobnie można zrobić z nasionami chia)
- 1,5 łyżeczki sody oczyszczonej

*składniki suche*
- 1 szklanka mąki żytniej razowej (typ 2000)
- 1 szklanka mąki pszennej razowej (typ 2000)
- 1 szklanka otrębów pszennych
- 0,5 szklanki kaszy gryczanej 
- 0,5 szklanki brązowego ryżu

1. Najpierw zagotowałam wszystkie składniki, które opisałam jako 'składniki do zagotowania w rondelku'.
2. Po lekkim ostudzeniu przelałam tą masę do miski, dodałam jajka i sodę. Dokładnie wymieszałam.
3. Do blendera wrzuciłam otręby pszenne, kaszę gryczaną i brązowy ryż. Zmieliłam na najdrobniejszy pyłek jaki tylko mogłam uzyskać.
4. Wsypałam wszystkie mąki i zawartość blendera do miski z mokrymi składnikami. Połączyłam bardzo dokładnie. Powstało mocno lepkie ciasto.
5. Ciasto odłożyłam na 24 godziny w chłodne miejsce. Myślę, że nie jest to konieczne, jednak dzięki temu wszystkie użyte do masy ziarna napęczniały a przyprawy wydobyły pełny aromat.
6. Następnego dnia rozwałkowywałam ciasto na podsypanej mąką żytnią razową stolnicy, wykrajałam kształty i piekłam każdą porcję pierniczków po jakieś 8-10 min w piekarniku nagrzanym do 180 stopni z termoobiegiem.



Póki co wykorzystałam tylko połowę masy, wyszło mi koło 200 pierniczków.
Te bardzo cieniutkie (1 mm) wyszły chrupiące, te minimalnie grubsze (2-3 mm) wyszły miękkie. Nigdy się nie spotkałam z czymś takim hehe, przeważnie pierniki mi wychodziły dość twarde. 
Są przepyszne!!

Z reszty chyba zrobię po prostu piernik w postaci ciasta (też wyjdzie, tak myślę ;P) i przełożę go marcepanem i powidłami, obleję czekoladą <3

Jak tam Wasze przygotowania do Świąt? ;D
Pamiętacie o sporcie, a nie tylko o smakołykach, prawda? :*
nie popełnijcie mojego błędu z zeszłego roku :P

buzi, słodziaki :*
  

11 grudnia 2012

zdrowy domowy marcepan

Nie wyobrażam sobie Świąt bez marcepanu!!
Jednak te, które widzę w sklepach, mają tony stabilizatorów, cukru, sztucznych aromatów i innych chemicznych syfów.

A swój własny, przepyszny i totalnie ZDROWY marcepan można zrobić naprawdę bardzo szybko.

I potem zachwycać się, na przykład suszoną, niesiarkowaną śliwką, nadzianą takim domowym marcepanem, oblaną gorzką czekoladą <3


zdrowy domowy marcepan


- szklanka migdałów (w skórce)
- 3 łyżki ksylitolu
- 1 niepełna łyżeczka stewii (biały skoncentrowany proszek o zawartości 95% glikozydów stewiolowych)
- 3 łyżki inuliny

1. Migdały namoczyłam we wrzątku, przez 10-15 minut. Następnie odlałam wodę, obrałam je ze skórek (nie zajmuje to dużo czasu, maksymalnie 5 minut).
Proces namaczania jest bardzo ważny - nawilża on migdały i powoduje że podczas miksowania nie powstaje z nich masło migdałowe tylko właśnie marcepan.
2. W blenderze zmiksowałam ksylitol na puder. Przesypałam go do innego naczynia.
3. W tym samym blenderze zmiksowałam migdały na gładką, wilgotną masę.
4. Dosypałam resztę składników, zmiksowałam znów dokładnie.
5. Uformowałam rulonik z powstałego marcepanu, zawinęłam w papier i w folię i włożyłam do lodówki.
koniec :D


Jak widzicie, to jest bardzo prosty proces!
Użyłam inuliny, o której pisałam wcześniej. Pełni ona w tym przypadku rolę zagęszczacza, stabilizatora, lekko słodzi i nadaje przyjemnej konsystencji. Ale bez inuliny też wyjdzie.

Smak? Subtelny ale wyraźnie marcepanowy! Jeśli wolicie mocniejszy, możecie dodać ekstraktu migdałowego, albo trochę amaretto lub nawet kilka gorzkich migdałów. Ja użyłam składników które miałam w domu, efekt jest boski.



A jutro będę piekła pierniki, na pewno wrzucę przepis, zarówno na nie jak i na moją własną przyprawę korzenną. Stay tuned, słodziaki :*

7 grudnia 2012

biscotti kokosowo-żurawinowe z kardamonem, białym pieprzem i cytryną

Jeju, Klaudio, jak mi miło że Tobie i Twojej rodzinie smakują te biscotii, radość którą czuję jest nie do opisania!!!!!! :D:D:D

Z olbrzymią przyjemnością opiszę jak zrobiłam te biscotti, zwłaszcza że są chyba jednymi z lepszych które mi się udało zrobić..
No ale WIADOMO, wypieki od serca zawsze smakują najlepiej.

No właśnie, piekłam je bardzo intuicyjnie, jak zawsze, dosypywałam co chwila składników, mieszałam, znowu dosypywałam...
Ale mniej więcej postarałam się ogarnąć w głowie ilości  i wyszło mi coś takiego:


biscotti kokosowo-żurawinowe z kardamonem, białym pieprzem i cytryną

*mokre*
- 1 jajko
- 2 płaskie łyżki oleju kokosowego nierafinowanego (ma stałą konsystencję, więc płaskie:P) (można spokojnie zastąpić kremowym serkiem, jogurtem naturalnym, puree z dyni, następnym jajkiem)
- po solidnej szczypcie: soli, kardamonu, cynamonu i białego pieprzu
- szczypta sody oczyszczonej 
- skórka z 0,5 cytryny + łyżka soku z cytryny
- płaska łyżeczka stewii (skoncentrowany biały proszek 95% glikozydów stewiolowych) + 2 łyżki miodu akacjowego + chlust syropu z agawy (można użyć po prostu miodu, lub cukru - ale jeżeli już się zdecydujesz na cukier, czego nie polecam:P, wybieraj proszę ten trzcinowy)
*suche*
- ok. 1,5 szklanki mąki którą mieliłam z różnych ziaren - jęczmienia (pęczaku), brązowego ryżu, kaszy gryczanej i otrębów owsianych (można spokojnie użyć jakiejkolwiek mąki plus trochę otrębów, nie trzeba tego mielić, też wyjdzie :)
- ok. 3/4 szklanki wiórków kokosowych (można dodać mniej, albo więcej, jak lubisz, tylko najlepiej kup niesiarkowane!)
- porządna garść suszonej żurawiny (również niesiarkowanej!) 


1. Najpierw połączyłam wszystkie mokre składniki na jednolitą masę.
2. Następnie wsypałam wszystkie suche i dokładnie wymieszałam. Powstała bardzo gęsta, lepka masa, ale nie dająca się zbytnio zagnieść w kulkę.
3. Za pomocą łyżki przełożyłam tą masę na blachę, formując 2 podłużne, płaskie bochenki, a następnie spłaszczyłam i wygładziłam je dobrze zwilżonymi dłońmi.
4. Piekłam ok 30 minut w 160 stopniach z termoobiegiem (kokos lubi się przypalać, a w tych ciastkach chodzi o to że mają być ładnie podsuszone a nie spalone:P).
5. Następnie wyjęłam z piekarnika, zostawiłam na 5 min do lekkiego przestygnięcia i ostrym nożem pokroiłam te 'chlebki' w skośne 'kromeczki'.
6. Ułożyłam te kromki płasko na tej samej blasze i piekłam dalej, jakieś 20 min w tej samej temperaturze.
7. Voila! ;D


W ogóle jestem z Was dumna dziewczyny, cudowne prezenty przesłałyście sobie nawzajem.. Pięknie było na nie patrzeć, mam nadzieję że wszystkie prezenty już dziś dotrą!

Dziękuję Elin jeszcze raz za tą akcję! :*

Miłego dnia, mordeczki!

6 grudnia 2012

mikołajki!!!! :D

Paczkę dostałam już wczoraj, aż się zdziwiłam, bo myślałam że przyjdzie dzisiaj dopiero :P
Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i ją rozerwałam od razu :D
Moim oczom ukazała się śliczna, minimalistyczna i własnoręcznie zrobiona kartka, w której Kasia z bloga huraganametutu napisała mi parę ciepłych słów wywołujących bardzo szeroki uśmiech na mojej twarzy!
A gdy spojrzałam na resztę rzeczy mój uśmiech tylko się powiększał, obejmując całą moją głowę ;D
Dostałam UROCZĄ, najśliczniejszą SKAKANKĘ!!
Kasia trafiła idealnie, bo ja miałam co prawda jedną skakankę, zamówioną kiedyś na allegro, ale była tak beznadziejna że skakałam na niej raz i przestałam, zupełnie się zniechęcając! A ta, którą dostałam od Kasi, nie tylko jest śliczna ale i ma idealną długość i się nie plącze - wczoraj katowałam się nią pół godziny (po wcześniejszych ćwiczeniach półgodzinnych interwałowych z Jillian Michaels), skończyłam z buzią koloru moich włosów xD

W paczce była jeszcze herbata, przepyszna, o smaku liczi. Kiedyś już ją piłam, bardzo mi smakowała, także i z tą rzeczą Kasia trafiła idealnie!
No i cynamon i imbir, jedne z moich ulubionych przypraw...
Ach, mało mi brakuje do łezki wzruszenia !


KASIU!!! Dziękuję Ci bardzo jeszcze raz za te prezenty, sprawiły mi niesamowitą radość :D:D
:* ściskam!!


Ps. Dziewczyny, jestem ciekawa co Wy dostałyście ;D będę dzisiaj śledzić Wasze blogi i obczajać.
Buziak!

5 grudnia 2012

zdrowy i light sernik bananowo-cytrynowy | domowy razowiec w 5 minut | zdrowy pycha wegański majonez

Uhhh dzisiaj zbiorczy post, bo nie nadążam ;P

Wiecie, że ja lubię różne wynalazki w kuchni, szukam zdrowej alternatywy dla wszystkiego. Tak mam, to jest u mnie naturalne, nic na to nie poradzę już :D

Ostatnio kupiłam inulinę.  Opakowanie 250 g za 10 zł z kawałkiem. Nie tak źle. Już Wam tłumaczę co to jest.
Inulina to po prostu rozpuszczalny roślinny błonnik, najbogatszym źródłem jest cykoria oraz topinambur. Jest on lekko słodkawy. Ma specyficzną strukturę, dzięki której jest rozpuszczalny w wodzie. Dzięki temu jest naturalnym prebiotykiem, czyli dokarmia nasze dobroczynne bakterie w układzie pokarmowym. Jest to bardzo ważna rzecz, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, gdy nasza odporność szwankuje.
Ponadto, rozpuszczalny błonnik działa osłaniająco na jelita (ale trzeba pamiętać żeby przy jego spożywaniu zwiększyć ilość płynów - w przeciwnym razie efekt będzie zupełnie odwrotny do zamierzonego ;).
No i, jak to błonnik, daje zwiększone uczucie sytości - to ważne, każdy lubi się czuć najedzony, a szczególnie osoby które się odchudzają :P
Inulina nie jest więc wchłaniana do naszych tkanek, ale przez to że ma dużo cennych właściwości warto ją włączyć do codziennej diety.

Inulina ma też wiele cudownych właściwości, patrząc od strony technologicznej!
Może zastąpić wszystkie mąki ziemniaczane i inne dziwne zagęszczacze (co zobaczycie dalej, przy przepisie na sernik ;) , ponadto pozwalają na nieznaczną redukcję tłuszczu w potrawach bo wpływają na konsystencję potrawy w ten sposób że nadają jej kremistości, 'tłustości'.
Jest też świetnym stabilizatorem (np. do domowego majonezu - o tym w dalszej części posta, do bez, do pieczywa - o tym również w dalszej części posta).
Kupcie, kombinujcie :D

 zdrowy i light sernik bananowo-cytrynowy  
         ze stewią, ksylitolem, inuliną

- 1 kg sera Emilki 0 % (jest on najlepszy, bardzo gęsty, ma konsystencję ciężkiego twarogu sernikowego)
- 3 jajka '0'
- 2 banany średniej wielkości
- 1 płaska łyżeczka stewii (skoncentrowanego białego proszku o zawartości glikozydów stewiolowych 95 %)
- 3 kopiaste łyżki ksylitolu (cukier brzozowy, nazwa brzmi bardzo... chemicznie, ale jest on bardzo korzystny dla naszego organizmu)
- 3 łyżki inuliny (zamiast mąki, mąki ziemniaczanej etc)
- skórka z całej cytryny, sok z 1/4 cytryny
- szczypta soli, szczypta kardamonu
- na wierzch: żurawina (słodzona cukrem trzcinowym, niesiarkowana!)

Wszystkie składniki wrzuciłam do blendera, dobrze wymieszałam. Wlałam do formy silikonowej. Piekłam 80-90 minut w 160 stopniach z termoobiegiem. Studziłam w piekarniku w którym uchyliłam drzwiczki. Nie siadł ;P
Najpyszniejszy z lodówki <3 Pysznie kremowy, rozpływający się w ustach.. mój najlepszy sernik!
Następny będzie czekoladowy z masełkiem orzechowym!!




Ostatnio nabrałam strasznej ochoty na tosty! Od ponad pół roku nie zjadłam żadnego tosta.. co prawda jadłam pieczywo, dokładnie razowca na zakwasie który piecze moja mama, ale ten chleb nie nadaje się według mnie na tosty. W sensie, że nie lubię smaku zapiekanego pieczywa na zakwasie.
Upiekłam więc swój własny chleb, na drożdżach, też razowy, a przy okazji miałam okazję sprawdzić właściwości inuliny w wypieku chleba :D
Według tego co czytałam, wpływa ona na konsystencję pieczywa - jest lepiej wyrośnięte i bardziej miękkie, a ponadto dłużej zachowuje świeżość ponieważ absorbuje więcej płynu w trakcie wyrastania. Wypróbowałam i podpisuję się pod tym.

Napisałam że jest to domowy chleb w 5 minut, ponieważ tyle zajmuje faktyczna praca nad nim. Oczywiście wyrastanie zajmuje swoje, ale przecież można wtedy zająć się czymś zupełnie innym.

domowy razowiec na drożdżach z inuliną w 5 minut
(bochenek ok. 680 g)

- 1 szklanka mąki pełnoziarnistej Lubella 3 zboża
- 3/4 szklanki mąki żytniej razowej (typ 2000)
- ponad 1,5 szklanki mąki pszennej razowej (typ 2000)
- paczka suchych drożdży (7 g)
- 2 łyżki inuliny
- ok. 0,5 łyżeczki soli
- ok. 1,5 szklanki ciepłej wody (bardziej w kierunku letnim niż gorącym ;)

Najpierw wymieszałam suche składniki dokładnie a następnie dolałam wodę. Dobrze wymieszałam, nic nie zagniatałam bo tego nie lubię :P Konsystencja była dość rzadka jak na chleb, tzn znacznie gęstsza niż śmietana ale na pewno nie dałoby się tego ciasta zagnieść w kulkę.
Odstawiłam na godzinkę w ciepłe miejsce. Następnie wylałam do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Pozwoliłam wyrosnąć po raz drugi, tak delikatnie, na 20 minut.
Piekłam w 180 stopniach z termoobiegiem przez niecałe 50 minut.
Polecam! Banalny a przepyszny! I te tosty z niego !!!!!!!!!!! <3


No i przy okazji chleba, podam Wam przepis na domowy wegański majonez z tofu.
Nie jadam majonezu, kiedyś go uwielbiałam a potem po prostu oduczyłam się go jeść.
W sieci, w paru miejscach, znalazłam wpisy na temat takiego wykorzystania tofu. Pokombinowałam wczoraj, pobawiłam się i zrobiłam.
Jest on znacznie mniej tłusty niż sklepowy, bogaty w białko, wzbogacony o błonnik (inulina ;D) i bardzo smaczny.
Jak widzicie, użyłam znowu inuliny, pełni ona tu funkcję stabilizatora, nadaje tłustości, kremowości i dodaje delikatnej słodyczy (majonez musi być przecież słodko kwaśny!).

domowy wegański majonez czosnkowy z tofu

(składniki na pół dużego słoika)

- 400 g naturalnego tofu (Polsoja, 2 kostki po 200 g)
- ok. 0,5 szklanki wody (trzeba sprawdzać konsystencję i w razie potrzeby troszkę dolać)
- 4 łyżki nierafinowanego zimnotłoczonego oleju rzepakowego (jest bardzo zdrowy, ma dużo kwasów omega-3!)
- 2 kopiaste łyżki musztardy (w Lidlu jest teraz świetna, gruboziarnista, bez cukru i bez konserwantów)
- 2 łyżki octu jabłkowego (żywego, nierafinowanego, mętnego) + kilka kropli soku z cytryny
- szczypta soli, spora szczypta białego pieprzu, kilka kropli tabasco
- 2 ząbki czosnku
- 3 łyżki inuliny

Wszystko dokładnie zblendowałam na wysokich obrotach. Koniec roboty :D
Polecam! Zdjęcia nie ma, ale chyba każdy wie jak wygląda majonez :P

----------------

Ciekawe, czy prezent mikołajkowy, w ramach akcji Elin, dojdzie na czas.. Wysłałam wczoraj, mam nadzieję że dojdzie jutro!

Głowy do góry, kochane! Mam nadzieję że pogoda was nie deprymuje!
Ściskam :*
Wszystkie zdjęcia i przepisy są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich kopiowanie (no chyba, że mnie o tym poinformujesz;).