29 października 2010

Miękkie ciasteczka migdałowe. Wykorzystanie opiłków po mleku migdałowym:)

Dzisiaj zrobiłam mleko migdałowe. Lekko słodkawe, świetne do gorącej czekolady czy kawy.
Jestem zachwycona:D
Metoda jest bardzo prosta: trzeba po prostu namoczyć migdały (ja miałam ich około 200 g i robiłam to dość krótko, bo jakieś 30 minut), obrane lub w łupinkach (ja zostawiłam łupinki, nie chciało mi się bawić:), a następnie zmiksować je bardzo dokładnie z wodą, po czym odcedzić przez ściereczkę lub gazę (ponieważ migdały rozdrabniają się na baardzo drobniutkie kawałki, które przez sitko swobodnie przechodzą).
Wodę dodawałam na oko, więc nie jestem w stanie podać dokładnej ilości. Wiem tylko, że mleka mi wyszło około 2 szklanki.


Po odcedzeniu zostało sporo suchej masy - zmiksowanych migdałów. Kawałki były różne, od całkowitego pyłu do wielkości kaszy jęczmiennej:)

Postanowiłam zrobić ciasteczka.

Wyszły chrupiące na brzegach i miękkie w środku. Delikatno-słodkie w smaku, subtelne, ale aromatyczne.
Przyjemny dodatek do kawy z mlekiem migdałowym:)))

Ciasteczka migdałowe

Składniki:
- sucha masa po robieniu mleka migdałowego (lub ok. 200 g zmielonych migdałów i ok. 0,5 - 1 szkl. wody -> ponieważ migdały po odcedzeniu były ciągle mokre)
- niecałe pół kostki masła
- 5 łyżek cukru trzcinowego
- szczypta soli morskiej
- mąka orkiszowa razowa drobno mielona ( na oko, ok 1,5 szklanki)

Przygotowanie:
Posiekałam masło, wymieszałam je z mąką, cukrem i solą i ugniotłam do konsystencji kruszonki.
Następnie dodałam masę migdałową, zagniotłam. Ciasto powinno wyjść miękkie i dość lepkie, ale dobrze połączone.

Na blachę wyłożoną papierem do pieczenia wykładałam małe kulki ciasta (wielkości orzecha włoskiego) i rozpłaszczałam je ręką. Gdybym próbowała to robić wałkiem i wycinać, ciasto po prostu skleiłoby się z wałkiem i wyszłaby z tego jedna wielka ciapa.
Ze względu na dużą ilość migdałów, ciasto nie przywiera do rąk, także spokojnie można lepić.
Ciastka piekłam w 170 stopniach przez około 10 minut.
Trzeba uważać, żeby ich nie przypalić. Powinny wyjść blade, ale wyraźnie upieczone (lekko przybrązowione na brzegach).
Część posypałam z wierzchu cynamonem, część grubymi wiórkami kokosowymi, a część zostawiłam bez dodatków.
Polecam, są rozkoszne!!!



26 października 2010

Dyniowe cantuccini :)

Wyszły dość wytrawne, lekko-słodkawe... takie migdałowe suchareczki z przyjemnym posmakiem dyni. Ciekawy smak, ciekawe połączenie. Jestem bardzo zadowolona.

Dyniowe cantuccini

Składniki (podaję mniej więcej, bo robiłam wszystko na oko):
- ok. 200 g migdałów (duża garść zostawiona w całości, reszta zmiksowana)
- ok. 1,5 - 2 szklanki mąki orkiszowej razowej grubo mielonej
- 1 szklanka purée dyniowego (czyli zmiksowana dynia, która była upieczona w piekarniku)
- ok. 1/4 szklanki oleju z pestek winogron
- dwie szczypty mielonych goździków
- dwie łyżki cukru trzcinowego, łyżka melasy daktylowej
- porządna szczypta soli
- łyżeczka proszku do pieczenia
- ok. 2 łyżeczki zmielonych pestek dyni

Przygotowanie:
Cantuccini, robi się baaardzo bardzo prosto. Ja po prostu wrzuciłam wszystko do miski, i zagniatałam, aż osiągnęłam konsystencję dość zwartego, ale jeszcze lepiącego się ciasta.
Następnie podzieliłam to ciasto na pół, uformowałam płaskie, podłużne chlebki.
Piekłam jakieś 30 minut w temperaturze 200 stopni.

Następnie.
Pokroiłam każdy chlebek na ok. 1 cm kromeczki, ułożyłam je obok siebie i piekłam 10 minut, po czym przełożyłam na drugą stronę i piekłam kolejne 10 minut.



Są świetne, bo można je długo przechowywać, są zdrowe (bo migdały, dynia i mąka razowa), rozgrzewające (bo goździki) i super smakują do herbatki czy kawy, bądź zupy dyniowej:P
Polecam:)

15 września 2010

Domowe przetwory, no i fińskie bułeczki cynamonowe:))

W powietrzu czuć jesień.
Przychodzi ochota na rozgrzewające zapachy i smaki. Bardzo lubię klimat babrania się w kuchni (jako alternatywę do łażenia po kawiarniach;p), gdy jest brzydko na dworze, więc często to uskuteczniam:)

Wczoraj robiłyśmy z mamą przetwory: ja powidła śliwkowe, a Mama jabłkowo-gruszkowe z odrobiną moreli. Wszystko wyszło przepyszne. Powidła śliwkowe wyszły kwaskowate, z lekko cierpkim aromatem, ale do tego słodkie, tak w sam raz. Rewelacja!
Natomiast powidła jabłkowo-gruszkowe wyszły delikatne, z lekko miodowym aromatem moreli, delikatnie wyczuwalnym 'na końcu'. Pycha!

Powidła śliwkowe zrobiłam po prostu przez wrzucenie do garnka wypestkowanych śliwek, gdzieś z 1,5 kilo, podsypałam je na oko brązowym cukrem i wlałam taki spory chlust domowego octu jabłkowego, oraz wsypałam szczyptę cynamonu. Całość gotowała się może godzinę, albo półtorej (nie wiem dokładnie) na małym ogniu. Musiałam tylko co jakiś czas przemieszać, żeby się nie przypaliło.



a tu bawiłam się w ozdabianie:) uważam, że bardzo miło popatrzeć na powidła w takiej formie.

Moja mama natomiast robiła powidła jabłkowo-gruszkowe. Z tego co widziałam, to pokroiła w kostkę pełno jabłek, do tego dodała kilka gruszek, moreli, oraz nektarynek. Podsypała brązowym cukrem i gotowała mniej więcej tyle samo, ile ja śliwki, czyli godzinę-półtorej :)


Wcinałam je jeszcze gorące i jak zwykle poparzyłam buzię --> takie były pyszne:)))




Zanim zaczęłam robić powidła, zajęłam się jeszcze robieniem fińskich bułeczek cynamonowych. Widziałam je na wielu, wielu blogach i w różnych formach. Dlatego nie podaję źródła. Przepis zapisałam kiedyś, jeszcze zanim zaczęłam sama pisać bloga.
Wracając do bułeczek - są przepyszne! Lekko wilgotne, puszyste, korzenno-chrupiące. Uwielbiam, czy to na śniadanie czy na kolację. Do powideł były idealne:)

Fińskie bułeczki cynamonowe
przepis na 12 cudeniek:)

ciasto:
- 3 szklanki mąki (ja dałam razową pszenną)
- szczypta soli
- 1 i 1/3 łyżeczki mielonego kardamonu
- 82,5 g masła
- 16,5 g świeżych drożdży
- szklanka mleka
- 1/3 szklanki cukru

nadzienie:
-brązowy cukier
-cynamon
- posiekane migdały
- posiekane suszone figi
- stopione masło zmieszane z olejem winogronowym

Przygotowanie:
Podgrzej mleko, tak aby było ciepłe, ale nie parzące. Wlej je do miski, w której będziesz robić ciasto. Wsyp część cukru i wkrusz drożdże. Zamieszaj. Odczekaj około 10 minut, aż drożdże zaczną bąbelkować (to znak, że się uaktywniły:) 
Rozpuść masło, lekko przestudź. Wlej do drożdżowego mleka. Wsyp resztę składników. Dokładnie mieszaj. Po chwili zacznij gnieść ciasto ręką. Po paru minutach przenieś na stolnice i kontynuuj ugniatanie.
Początkowo jest bardzo klejące, jednak po około 10-minutowym wyrabianiu robi się bardzo sprężyste i miłe w dotyku, no i zupełnie przestaje się kleić.
Odstaw ciasto na około godzinę, aż powiększy swoją objętość dwukrotnie.

Po godzinie.
Oderwij połowę ciasta (czujesz jak pięknie pachnie?). Rozwałkuj na prostokąt (grubości około 3-5 mm). Wysyp na cały prostokąt cienką warstwę cukru, cynamonu, mielonych migdałów i fig. Zawiń wzdłuż krótszej krawędzi w dość ciasny rulon. Pokrój na 5 cm kawałki.
Wyłóż je na formę, lekko przypłaszcz i uformuj palcami taki kształt bułeczki, jaki lubisz.
Posmaruj odrobiną masła po wierzchu i posyp cukrem z cynamonem.
Z drugą porcją ciasta zrób to samo.
Zostaw bułeczki na pół godziny do wyrośnięcia.

Piecz 30 minut w temperaturze 180 stopni. 
Ja w połowie pieczenia każdą bułeczkę polałam dwiema łyżkami wody. To dlatego, że użyłam mąki razowej. Ona po prostu absorbuje więcej wody i gdybym tego nie zrobiła, to bułeczki by mi wyszły suche jak wiór :))
Wyszły piękne...




Wszystkie zdjęcia i przepisy są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich kopiowanie (no chyba, że mnie o tym poinformujesz;).